Nauka 15.11.2018

Płaska ziemia, strukturyzowana woda, antyszczepionkowcy…. dlaczego wierzymy w bzdury?

Śmiejemy się z mroków średniowiecza. Z upuszczania krwi, karania za szatańską leworęczność i ogólną zabobonność. Dzisiejsze czasy jawią się nam jako te oświecone pełne rozsądku i niepodważalnej władzy nauki. Kolejne stacje telewizyjne prześcigają się w kolejnych popularnonaukowych programach - pełny dostęp do wiedzy o każdej porze. Ale czy aby na pewno?

 

Pseudonauka z telewizora

 

Kiedy przyjrzymy się bliżej tym programom okaże się, że nie poruszają one zbyt głęboko tematu. Ot - udowadniamy istnienia grawitacji poprzez zrzucenie samochodu z mostu. Czy spadnie? Jak bardzo spadnie? A potem już tylko celebrowanie w slowmotion efektu przyciągania ziemskiego. Czego się dowiedzieliśmy - w sumie niczego…  Ale za to w jak bardzo spektakularny sposób!

Czy ciężarówka przejedzie przez “drogę śmierci” w Wenezueli? Jak daleko popłyniemy na łódce zrobionej z taśmy klejącej? Na takie pytania odpowiada większość naukowego bełkotu jaki sączy się z TV. Daje nam to poczucie “nauki” przy okazji miłego spędzenia czasu przed TV.
TV to jednak byt w jakiś sposób kontrolowany - sprzedaje miałką wiedzę ale jednak wiedzę. Internet to już zupełnie inna para kaloszy.

Internety wiedzą lepiej!

 

To jak aktualnie wygląda internet zależy od społeczności która go tworzy. To i dobrze i źle. Dobrze ponieważ istnieje tu wolność słowa, przekonań i dowolnej publikacji. To super, że możemy tworzyć treści niezależnie od korporacji medialnych, polityków. Możemy tworzyć własne społeczności i poszukiwać ludzi o podobnym światopoglądzie - zrzeszać się. Gorzej - że internet to również miejsce wywierania wpływu i ingerencji politycznych czy korporacyjnych w coraz większym stopniu. Można powiedzieć że świat odkrył wreszcie jak ważnym medium jest internet i zaczął na niego wpływać. Fake newsy, trolle, marketing szeptany to wszystko zaczęło podmywać założenia internetu. Do głosu zaczęły dochodzić także radykalne grupy, które nie miałyby szans wypłynięcia gdzie indziej - z prostej przyczyny - są po prostu bezgranicznie głupie. Zrzeszać zaczęli się “płaskoziemcy” - którzy twierdzą że ziemia jest płaska,”antyszczepionkowcy” - którzy wierzą w beton w szczepionce, czy lekarze od witaminy C leczącej raka. O ile płaskoziemcy to “niegroźni idioci” to już ideologiami para medycznymi powinny zainteresować się odpowiednie służby. Dlaczego - ponieważ ich działania w prostej linii zagrażają zdrowiu i życiu nie tylko swoim ale i innych.

 

Niebezpieczne terapie i zachowania z internetu


Jerzy Zięba i jego “Ukryte terapie” czyli absolutnie wyssane z palca i niepotwierdzone naukowo teorie mogą spowodować, że chorzy na raka zamiast stosować sprawdzone leki zaczną leczyć się np witaminą C.

Ten sam pan oraz ekipa antyszczepionkowców przekonywać nas będą, że szczepionki powodują autyzm. Dowiecie się od nich, że właściwym treningiem odporności dziecka są “Ospa Party”, w którym dzieci “dzielą się” i wspólnie przechodzą przez Ospę, Odrę i inne tego typu choroby.
Statystyki takich imprez są niestety znane - co roku kolejna skruszona antyszczepionkowa matka przekonuje, że dziś zrobiłaby inaczej a celowe zarażenie chorobą zakaźną swojego dziecka to nie był jednak dobry pomysł… Pewnych błędów już jednak nie cofniemy.

 

Jest to o tyle bulwersujące, że rak czy np. stwardnienie rozsiane to specyficzne choroby, które krok po kroku odbierają nadzieję. Wymagają specyficznego często drogiego leczenia, które niestety nadal nie gwarantuje wyleczenia. Czasem spowolni, czasem zatrzyma - gwarancji nie ma. Czasem lek po prostu nie istnieje. I w takich miejscach pojawiają się szarlatani sprzedający korę magicznego drzewa za wygórowane pieniądze bo podobno gdzieś ta kuracja zadziałała. Wlew dożylny witaminy C? Podobno “Pani Gosia z Płocka” całkowicie się wyleczyła więc spróbuj! Na pewno zadziała! To jest żerowanie nawet nie na naiwności a bezsilności i nadziejach chorych i ich rodzin.
I o ile samo dodatkowe leczenie się kapustą zapewne nie zaszkodzi to w parze idzie gorsza przypadłość tych grup… zniechęcanie do służby zdrowia i terapii szpitalnych. A to już jest niebezpieczne. Co innego naciągać finansowo chorych a co innego spowodować ich przedwczesną śmierć.

 

Szkodliwa reklama która kłami..  mija się z prawdą.

Wraz z tymi szkodliwymi inicjatywami pojawił się także cyniczny biznes karmiący się naiwnością konsumentów. Naiwność ta została stworzona przez paranaukowe dokumenty realizowane przez amatorów spoza świata nauki i reklamy. Coraz łatwiej nam wmówić, że istnieją nowoczesne i nieobecne gdzie indziej kultury bakterii w jogurcie (nazwy opatentowane przez producenta jogurtu więc każdy musi mieć swoją własną unikalną najlepiej z dodatkiem łacińskim “defensis”). Super prowitamina w szamponie o jakże łagodzącej  nazwie. Też tylko występuje tutaj - inny producent ma już swoją - także unikalną. I oczywiście zawsze produkty dzielić się będą na te lepsze i gorsze pod względem jakości - jednak nikt nie uczy nas jak świadomie wybierać i zwracać uwagę na to co jest istotne w produkcie. Każdy nauczy nas jednak by wierzyć w nieistotne elementy odróżniające produkt od konkurencyjnego. Tu nawet nie chodzi o to, reklama kłamie. Wpakowali w szampon jakiś składnik? Wpakowali! A że nie ma on znaczenia to już inna sprawa. Coś jest ale się nie wchłania? To już nie nasz problem! My tylko mówimy, że jest. Tak działa reklama.


Strukturyzowana woda…. Czy to się dzieje naprawdę?

 

Firma Sante, wprost chce leczyć ludzi “strukturyzowaną wodą” w swoim “ uzdrowisku miejskim” a pan Zięba sprzedaje nawet strukturyzatory wody…
A o co w tym chodzi? W dużym skrócie o magiczne ustawienia atomów wody w równaniu H20. O to że woda może być “żywa” i “nie żywa” i najważniejsza wisienka na torcie. Że woda ma pamięć! Tak! Woda pamięta że była w brudnych rurach i jest zła. Być może pamięta, że była w innym człowieku! I taka zła woda nie jest dobra dla naszego organizmu. I tu zaczynamy docierać do takich zagadnień jak moce niezatapialnego Zbyszka Nowaka i jego “Ręce, które leczą” i ładowanie wody dobrą energią przez telewizor oraz równie prawdziwa jak to - homeopatia. Czyli woda przejmująca cechy pojedynczych atomów dowolnego związku chemicznego…

Nie tak dawno temu Sante groziło nawet blogerowi “To tylko teoria” że go pozwie za to, że ośmielił się podważyć rzeczywistość ich oferty. Wycofali się oczywiście -  wiązałoby się to przecież z karkołomną próbą udowodnienia prawdziwości ich teorii. :)

Pytanie zasadnicze brzmi - dlaczego UOKiK jeszcze się tym nie zajął? Dlaczego tego typu specyfiki i zachowania i oferty,  które cofają nas w czasy średniowiecznych alchemików nie są w świetle prawa zakazane?


Co możemy z tym zrobić?


Na szczęście możemy zrobić wiele! Tak jak wspomniałem na początku - internet to wspaniałe miejsce i tylko od nas zależy jak będzie się rozwijał. Chylę czoła przed twórcą bloga www.totylkoteoria.pl i innymi twóracami, za to podjęli rękawicę i działają. Konsultują się z lekarzami i specjalistami - pytają i poddają w wątpliwość. Naszym obowiązkiem jest  “podać to dalej” :)
Naciągacze żerują na naszej bierności i na tym, że sami często nie wiemy gdzie szukać sprawdzonych i prawdziwych informacji. Dobrzy lekarze ciężko pracują,  ratując nasze zdrowie i życie. Nie mają czasu i sił na prowadzenie popularnych prozdrowotnych portali informacyjnych - to się zresztą nie sprzedaje tak dobrze.  
Oszuści trafiają natomiast na dochodową niszę. Idąc pod prąd promują swoje portale, produkty, polują na wasze kliknięcia za pomocą szumnych nagłówków typu “wyleczyliśmy raka”, “lekarze go nienawidzą - znalazł tani lek na…”. Wprowadzają w błąd coraz więcej ludzi. Na tych osobach tworzą podwaliny swojego dochodowego biznesu paramedycznego.


A Przysięga Hipokratesa? To przecież zmartwienie lekarzy... prawda?