Kultura 20.07.2017

Nie żyje Chester Bennington z Linkin Park

Tragiczna śmierć frontmena Linkin Park wstrząsnęła muzycznym światem. Największe gwiazdy show biznesu, ale przede wszystkim miliony fanów w różny sposób oddają hołd pamięci Chestera Benningtona. 
 

Muzyk został znaleziony martwy w swoim domu na przedmieściach Los Angeles. Miał bardzo trudne dzieciństwo, w przeszłości był molestowany, nie bał się otwarcie o tym mówić.

Między innymi to problemy z dzieciństwa, ale też rozwód jego rodziców, już w młodzieńczych latach spowodowały u niego problemy z nadużywaniem alkoholu i narkotyków.  

Śmierć Chestera Benningtona dla całego muzycznego świata była szokująca z kilku powodów. Po pierwsze, doszło do niej krótko po samobójstwie Chrisa Cornella, innej gwiazdy rocka, a prywatnie przyjaciela Chestera. Podczas pogrzebu Cornella, lider Linkin Park wykonał a capella utwór "Hallelujah" Leonarda Cohena. 

Co więcej, nic (przynajmniej na pierwszy rzut oka) nie wskazywało na to, że amerykański muzyk mierzy się z demonami, których – jak się ostatecznie okazało – nie był w stanie przezwyciężyć. Jeszcze miesiąc temu Linkin Park występował przed polskimi fanami w Krakowie jako gwiazda pierwszego dnia Impact Festivalu; nikt nie mógł się spodziewać, że będzie to jeden z ostatnich koncertów grupy.

 

Wiadomość o śmierci Chestera Benningtona błyskawicznie obiegła cały świat i zewsząd napływają kondolencje.