Kultura 28.02.2014

KUCHENNE HARCE DIABŁA

W małej duńskiej osadzie czas płynie powoli, a rytm życia wyznaczają pory roku i obowiązki, które leżą na barkach wszystkich mieszkańców. W pobożnej atmosferze mijają kolejne dni, a wraz z nimi mija młodość dwóch sióstr Filippy oraz Martine, które są córkami miejscowego pastora.

Bajkowy klimat opowieści wpływa na nasz odbiór i pomału dostosowuje nas do spokojnie prowadzonej akcji. Całe miasteczko objęte jest tym samym, nieco zasnutym mgłą powołaniem, aby wszyscy żyli w imię zasad protestanckich. Każdy z nich powinien być uczciwy i pracowity. Pomimo, że celem pracy jest zarabianie pieniędzy, nie mają być one środkiem do uzyskania innych celów. Pracowitość stanowi wartość samą w sobie. To nie sytuacja pojedynczego człowieka jest istotna, ale całej wspólnoty. Etyka protestancka polega na dążeniu do bogactwa, ponieważ pracowitość jest jedyną drogą, która służy chwale pana, największym zaś grzechem było by konsumowanie zdobytego bogactwa, ponieważ jest to moralnie naganne. 

Obie siostry w młodości stają przed możliwością z mienienia swojego życia, wybrania innej drogi niż narzucił im ojciec, mają szanse być kochane i stać się sławne. Jednak obydwie rezygnują z tego. W miarę upływu czasu, widz zaczyna rozumieć, że nie była to dla nich rezygnacja z marzeń, pomału reżyser próbuje pokazać, że zdecydowały tak ponieważ tego chciał, chociaż pojawiały się chwile zwątpienia, co jest naturalne przy podejmowaniu ważnych decyzji. Pozostały one wierne sobie i ideałom oraz naukom przekazywanym przez ojca. Któregoś dnia małą protestancką wspólnotę odwiedza francuska o imieniu Babette. W ujęciu Simmlowskim staje się obcym, cudzoziemcem, który burzy porządek małej osady. Jednak szybko aklimatyzuje się w nowym otoczeniu i pomimo, iż nadal jest obca, pomału staje się „ich obcą”. Pomimo surowego klimatu osady oraz atmosfery przesyconej etosem protestantyzmu Babette wprowadza uśmiech i radość na twarzach mieszkańców. Mijają lata, wspólnota z czasem zaczyna podupadać, a jej idee zostają mocno naruszone przez jej wyznawców. Punktem, który od początku wydaje się mieć funkcję wzmocnienia wspólnoty jest setna rocznica urodzin ich nieżyjącego już duchowego przywódcy, pastora, ojca dwóch sióstr. Babette czuje w sobie powołanie od Boga i proponuje, że przygotuję ucztę z tej okazji, co wydaje się kuriozalnym pomysłem w świetle tego, iż etyka protestancka pozbawiona jest zmysłowych i estetycznych przyjemności doczesnych. Jednak siostry zgadzają się na prawdziwie francuski obiad urodzinowy. Babette od tego czasu w mniemaniu mieszkańców osady staje się obcym, który zagraża wspólnocie, staje się po czasie wcieleniem diabła, a uczta ma być okazją do kuszenia. Jak sami mieszkańcy ją nazywają kuchnia u Babette staje się miejscem działania grzechu i szatana. 

Film Uczta Babette dotyka wielu różnych wątków i może być kojarzony z wieloma teoriami czy osobami, chociażby odnosi się do więzi społecznych, czy moralnych, do etosu pracy i etyki protestantyzmu omawianej przez Webera, wiąże się niewątpliwie z całym nurtem socjologii jedzenia, a przede wszystkim jest świetnym przykładem definiującym obcego w rozumieniu Simmla. „(…) cudzoziemca jako wędrowca, który dziś przychodzi, jutro odchodzi, ale osobę, która dziś przychodzi, jutro zaś zostaje – niejako potencjalnego wędrowca, który aczkolwiek nie wyruszył dalej, nie zrezygnował też całkowicie z owej swobody przychodzenia i odchodzenia.” „(…) obcy niezależnie od swego uroku i znaczenia, dopóki uważany jest za obcego, dopóty w odczuciu innych pozostaje cudzoziemcem, „osobą bez własnego miejsca”. (Sztompka 2007:580 za Simmel 1975) Obcy posiada tą niezwykłą właściwość, że jest połączeniem bliskości i dystansu, dzięki temu zajmuje wobec grupy postawę obiektywną. Gdyż tyle samo jest obojętny jak i zaangażowany. Obiektywność jest pewnym wyrazem wolności, gdyż taki człowiek nie jest skrępowany żadnymi zobowiązaniami, a więc nie mogą one wpłynąć na jego postrzeganie, rozumienie i dokonywanie wyboru. Co w wyśmienity sposób pokazuje decyzja Babette, która po udanej uczcie, na przekór przeczuciom wszystkich postanawia zostać w Dani i rezygnuje tym samym z powrotu do Francji i kontynuowania swojego życia jako kuchmistrzyni w najlepszych paryskich restauracjach. Podążając nadal za Simmlem „(…) zaatakowana grupa będzie zawsze utrzymywać, że buntownicy zostali podburzeni przez obcych wysłanników i podżegaczy.” (Sztompka 2007:580 za Simmel 1975) I jak, że nie mieć przed oczami w tym momencie znamienitej sceny w kościele, w której to wspólnota zawiązuje zmowę milczenia przeciwko złu i szatanowi w postaci Babette i jej uczty. Jacyż wtedy stają się oni silni, obiecują sobie nie pisnąć nawet słowa na temat jedzenia, a wręcz gorąco wierzą, iż będę potrafili nie odczuwać smaków i zapachów podawanego jedzenia. Opisując miejsce Babette we wspólnocie zauważam, iż staje się ona „ich” obcą. Simmel określa to tak „Cudzoziemiec – obce ciało – jest mimo to organicznym członkiem grupy, żyjącym w jej obrębie na szczególnych warunkach.” Należało by teraz popatrzeć na definicję społeczeństwa oraz na przyczyny tworzenia się wspólnot ludzkich również posługują się filozofią Simmla. Otóż społeczeństwo jest tym, co się wydarza między nami oraz tym jak się wydarza. Zgodnie z teorią kultury, człowiek woli żyć w grupie ponieważ tak jest wygodniej. Co ważne dla tej myśli społeczeństwo stanowi sieć powiązań miedzy ludźmi, ale istotną rolę odgrywa indywidualna sfera każdego człowieka. W myśl tej filozofii jedzenie należy zaklasyfikować do czynności egoistycznych, ponieważ wykonywane są dla swojego pożytku, na potwierdzenie jednak tezy, iż społeczeństwo stanowi sieć powiązań należy powiedzieć, iż rytuał jedzenie tworzy wyjątkowy rodzaj więzi, który staje się źródłem energii socjalizacyjnej. 

Pochylając się nad tematem uczty przedstawionej na filmie nasuwa mi się definicja Piotra Sztompki więzi subiektywnej, a właściwie jej odmiany, czyli więzi moralnej. „To szczególna relacja do innych objętych kategorią „my”. „My” to ci, których obdarzamy zaufaniem, wobec których postępujemy lojalnie, których sprawy solidarnie nas obchodzą.” (Sztompka 2007:187) Uczta staje się egzaminem, który cała wspólnota zdaje. Ich więzi moralne są mocne, każdy z nich ufa, że nikt nie zacznie rozmowy o jedzeniu, ponieważ zawiązali taką umowę, są sobie lojalni i pomimo, że smakują im te potrawy nieziemsko solidarnie milczą. 

Kto zyskał, a kto stracił? To pytanie pojawia się jako pierwsze, zaraz po tym jak uczta i historia małej duńskiej osady dobiega końca. Można stwierdzić, że Babette zyskała uznanie i ponownie stała się obcym, który przyszedł i został. Z punktu widzenia dzisiejszego widza rezygnując z powrotu do Francji i spełnienia zawodowego traci wszystko, jednak ona uśmiecha się do nas z ekranu i tak naprawdę czujemy, że ona nie odczuwa tego jako poczucia straty, jest pewna, że zyskuje dużo więcej, zyskuje miejsce we wspólnocie, którą łączą bardzo mocne więzi. Czy w takim razie możemy powiedzieć, że wspólnota traci, skoro zyskuje Babette? Sądzę, że wspólnota zasiadając do uczty podchodzi do egzaminu. Ich zasady nie zostają podczas uczty złamane, ich wieź moralna nie zostaje zachwiana, gdyż każda z osób pozostaje lojalna oraz obdarzona zaufaniem innych i solidarnie przemierza przez kolejne doznania smakowe. Uczta jest zwieńczeniem całego procesu trwania tej wspólnoty. Postawieni oni zostają przed pytaniem czy ich wspólnota jest na tyle silna, że potrafi przetrwać bez duchowego przywódcy, czy jej więzi są na tyle kruche, że bez lidera nie potrafią funkcjonować, co świadczyło by o ich słabości. Ucztę możemy postrzegać jako klasyczne katharsis. Grzechy zostają wyjawione oraz wybaczone. Co ciekawe, dzięki zmowie milczenia, biesiadnicy mają dużo więcej czasu na przemyślenie swoich czynów, gdyż nie mogąc mówić nic o jedzeniu, po prostu milczą. Sama Babette wystawiona również zostaje na próbę sił przygotowując obiad. Po uczcie wyraźnie rozluźniona i zadowolona z siebie sączy wino z kieliszka i jakby wiadomo już wtedy, że ostatecznie podjęła decyzję co do swojego przyszłego życia. Znamienita jest scena, kiedy biesiadnicy wychodzą z uczty, gromadzą się w kręgu dookoła studni i tańczą. Porównanie dwóch scen kiedy na początku filmu pojawia się taki taniec, ściśnięty krąg, z mocno przykurczonymi rękoma nadaje grupie nad wyraz ekskluzywny charakter. Ostatnia scena filmu, w której krąg nabiera przestrzeni, powietrza, a ludzie symbolicznie tańczą dookoła studni, która może być symbolem źródła, wody i czystości, dla mnie jest dowodem na to, iż wspólnota postawiona przed nieuchronnymi zmianami i nowym przybyszem, otwiera się i ewoluuje pozostawiają nadal w fundamentach swej wiary wszystkie dotychczasowe idee. W moim odczucia owa wspólnota nie tylko, że się obroniła, ale też i wzmocniła i przystosowała siebie do zmieniającego się świata. Co prawda pastora już nie ma, ale pozostały jego nauki, które oni przyjęli jako swoje i pielęgnują je. Siostry natomiast spełniły swoją funkcję, która została im powierzona, a może nawet którą same przyjęły. Widz pod koniec filmu odczuwa stratę oraz uczucie smutku spowodowane zmarnowaniem życia przez Filippę oraz Martinę. Jak bardzo jest to znamienne dla ludzi żyjących w czasach ciągłej i natychmiastowej konsumpcji oraz ludzi, którzy od dziecka poprzez socjalizację stereotypizują świat dookoła. Jak trudno jest zrozumieć oglądającemu, tą trudną i dziwną miłość, która rozgrywa się miedzy jakże barwna postacią Generała i siostrą. Kiedy po raz pierwszy Generał odchodzi, mówi iż zrozumiał, że nie wszystko można osiągnąć, natomiast kiedy wychodzi z uczty, podsumowuje całe to spotkanie, a właściwie całe to uczucie zdaniem, iż zrozumiał dzisiaj, że wszystko jest możliwe. Trudno jest zrozumieć jak historia, która zaczyna się jak w bajce, kiedy to młody mężczyzna przyjeżdża na koniu i zauważa piękną młodą kobietę, kończy się tym, iż obydwoje się bardzo kochają, ale całe swoje życie spędzają osobno. Niezrozumiałe zdaje się też to, jak druga z sióstr może rezygnować z kariery paryskiej divy operowej na rzecz smutnego, samotnego, nudnego życia, gdzieś w małej duńskiej osadzie. A jednak zapominamy, iż należy czasami usiąść do stołu i przestać mówić, a zacząć odczuwać. Wsłuchać się w to co mają nam do powiedzenia nasze uczucia, emocje oraz idee, które posiadamy w sobie. 

Uczta Babette jest pretekstem do zastanowienia się nad rolą obcego we wspólnocie, oraz wpływu wspólnoty na obcego. Pozwala pokazać, iż czynność jedzenia równocześnie jest egoistycznym zaspokajaniem swoich rządzy oraz bardzo mocnym spoiwem więzi społecznych. Mnie ten film uświadomił, że bardzo trudno jest nam przyjąć perspektywę kogoś innego i że wielokrotnie podejmowałam się oceny i wartościowania czegoś, czego nie miałam prawa rozumieć, ponieważ nie miałam dostępu do wiedzy, emocji, uczuć, zasobów, które posiadali inni. 


Sztompka, P. 2007. Socjologia. Analiza społeczeństwa. Kraków: Znak.
Simmel, G. 1975. Obcy. Warszawa. [w:] Sztompka, P., Kucia, M. (red.), 2007. Socjologia. Lektury. Kraków: Znak.

Autor: Katarzyna Rabiej