Lifestyle 14.04.2015

Jaroszem być

Moda na dietę wegetariańską przychodzi falami. Znana jest od wieków, a mimo to budzi wiele wątpliwości. Czy faktycznie jest zdrowa i dobra dla każdego? Jako, że sama od prawie 8 lat jestem jaroszem postanowiłam podzielić się własnymi doświadczeniami.

 

Pierwsze na co trzeba zwrócić uwagę to fakt, że wyróżnia się wiele odmian wegetarianizmu – jeśli tak to można nazwać. Jedni nie jedzą nic pochodzenia zwierzęcego, inni rezygnują tylko i wyłącznie z mięsa (tutaj kwestia sporna czy dozwolone jest jedzenie ryb, owoców morza itp.)

Moją przygodę z wegetarianizmem rozpoczęłam dość wcześnie. Dlaczego? Bo po prostu chciałam. Nie potrafię znaleźć innego racjonalnego wytłumaczenia. Reakcja moich najbliższych nie przypominała tych o których słyszy się najczęściej. Nie było żadnej kłótni ani wpychania na siłę schabowego. Poprosili żebym poczytała o tym więcej zanim rozpocznę prawdziwe wyzwanie z wegetarianizmem. Warto zaznaczyć, że ostatecznie nie zrezygnowałam całkowicie z produktów pochodzenia zwierzęcego tj. mleko, sery. Byłam weganką, ale po tygodniu (lub dwóch) zrezygnowałam. Mój organizm zdecydowanie chciał mleka i czegoś więcej niż tylko produktów z półki bio. Chcę jednak podkreślić, że bycie weganem jest możliwie i można być zdrów jak ryba tylko trzeba poświęcić temu o wiele więcej czasu aby być bardziej świadomym i oczytanym na ten temat.

 

Obecnie, przynajmniej raz w tygodniu staram się jeść ryby, ewentualnie jeśli nadarzy się okazja – owoce morza. Nie wyobrażam sobie zrezygnować z tych składników a to przede wszystkim dlatego, że je lubię (nie wspominając o ich wartościach odżywczych).

Zastępowanie produktów mięsnych, innymi produktami bogatych w białko jest możliwe, ale przychodzą czasem dni kiedy bywa to nużące. W trakcie mojej przygody, łapałam się na jedzeniu tego samego (chodź teraz jako studentka też wpadam w te sidła). Produkty sojowe może i są dobre na sam początek jednak później żołądek i portfel (a dokładniej jego zasób) domagają się zmian.

Przychodzą dni kiedy uwielbiam odwiedzać strony internetowe z nowymi wegetariańskimi przepisami. Przy małym kombinowaniu na stole lądują dobre potrawy. Zaprzyjaźniłam się z różnymi kaszami, ryżem, makaronem i bezmięsnymi kotletami (nie tylko tymi sojowymi). W internecie jest setki jeśli nawet nie tysiące sposobów na to jak przyrządzić wegetariańskie placki i inne przepyszne rzeczy!

 

Bycie jaroszem/wegetarianinem może sprawiać kłopot. Kiedy poproszono mnie o kupienie schabu (lub innego mięsa niestety pamięć dobra, ale krótka i zawodzi) nie wiedziałam ile mam go wziąć i jak wygląda. Jarosz w sklepie mięsnym to nie jest dobra sprawa.

Do plusów tej diety mogę zaliczyć to, że zaczęłam mimo wszystko lepiej się odżywiać. Zwracam uwagę na skład produktów i przestrzegam podstawowych zasad zdrowego żywienia. Nie jestem oczywiście chodzącym przykładem, ale mimo to przez te lata zdobyłam cenną wiedzę, którą staram się teraz wykorzystywać (chodź czekolada i inne słodkości pojawiają się w moim jadłospisie praktycznie codzienne). Zmiany zmotywowały mnie także do ćwiczeń jak i bardziej aktywnego stylu życia.

 

Nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy wegetarianizm jest zdrowy. Fakt faktem, wpadłam w sidła tej diety i nie uważam tego za coś złego.  Jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, ale należy zachować umiar. Znając siebie nie potrafiłabym całkowicie zrezygnować z jedzenia tego co lubię a przeglądanie każdego opakowania w wyszukiwaniu żelatyny oraz innych składników pochodzenia zwierzęcego przyprawiło by mnie tylko o zawrót głowy i wzmożony głód.

Dlatego za nim rozpoczniecie prawdziwą przygodę z wegetarianizmem – poczytajcie i racjonalnie zaplanujcie swoją dietę. Nie ma nic prostszego niż powiedzieć od dzisiaj nie jem mięsa do czasu gdy na stole pojawi się pierś z kurczaka albo kotlet schabowy. Warto też zastanowić się dlaczego. Nie musi być to wyszukany powód – jeśli chcecie to po prostu spróbujcie! Najważniejsze jest w tym wszystkim to aby dobrze czuć się w swoim ciele.