Wywiady 24.09.2014

"DLA MNIE KONCERT TO JEST ŚWIĘTO"

Marcin Bawiec fot.

Tuż przed koncertem na festiwalu Śnieżka Czad w Straszęcinie porozmawialiśmy z wokalistą zespołu happysad, Kubą Kawalcem.

 

Wasza nowa płyta "Jakby Nie Było Jutra" ukaże się już niedługo... Opowiedz proszę o pracy nad tym krążkiem. Czym tym razem zaskoczycie publiczność? W jakich klimatach jest ten album?

Trudno jest nam powiedzieć tak naprawdę, bo jesteśmy źli na to, co się podziało... Obsunęło nam się bardzo dużo i porządziły się dość poważne szkody. Płyta jest jednocześnie zrobiona, ale i niezrobiona... Przydarzyła się wielka awaria, ale ratujemy sytuację! Co do samego nagrywania to pozwoliliśmy sobie na bardzo dużo, nie oszczędzaliśmy w środkach. Myślimy, że ta płyta będzie zaskoczeniem, ale czy będzie ona słuchalna? To już nie od nas zależy. Zrobiliśmy wszystko, żeby taka była, ale też pamiętaliśmy o tym, żebyśmy się mogli wyszaleć.

 

Czyli płyta nie jest podobna do żadnego poprzedniego albumu?

Nie, myślę, że jest ona taką naszą naturalną ewolucją. Jeżeli każda kolejna płyta była kroczek odważniejsza, to ta jest odważniejsza powiedzmy tak dziesięć kroków, a nie jeden. Ale to nie są jakieś milowe kroki oczywiście! ;) To będzie dalej happysad, ale bardziej odważniejszy.

 

 

Wybraliście już pierwszy singiel?

Mamy pomysły na pierwszy singiel, ale na razie jesteśmy zupełnie bez materiału. Tak jak jeszcze na początku sierpnia mieliśmy prawie całą płytę, tak przez awarię całego systemu zostaliśmy w rozsypce. Niestety mamy teraz coraz mniej czasu żeby tę płytę robić, ale w każdym razie mam nadzieję, że singiel będzie niespodzianką! Wciąż myślimy nad jego wyborem, ale podzielimy się nim wkrótce!

 

Dlaczego czwarty kawałek na płycie nie ma tytułu? Czy to jakaś tajemnica? ;)

To jest taki pomysł naszego producenta, który chciał wsadzić instrumentalny kawałek, pośród wielu tych, które gdzieś tam my rzępoliliśmy :) Ten kawałek ma jakąś taką energię koncertową i jest taki- mam wrażenie- bardziej oparzony i partyzancki.

 

Byliście na Woodstocku. Wolicie klimaty bardziej woodstockowe, festiwalowe czy raczej preferujecie kameralne koncerty?

Są różnice między tym a tym, ale dla mnie koncert to jest święto muzyki. Ja lubię zarówno koncerty klubowe, jak i plenery. Chociaż wady są i tutaj, i tutaj. Ale generalnie chodzi o to, żeby grać! Póki ludzie mają ochotę cię słuchać to fajnie jest i w klubie, i na festiwalu.

 

Nie mogę nie zapytać o emocje, które towarzyszyły wam przed występem na Przystanku Woodstock?

Woodstock był o tyle specyficzny, że było jakieś ciśnienie z nim związane. W takim sensie, że tam się dostaje po próbach, jest to największy festiwal i ta scena jest rzeczywiście ogromna. Są tam na każdym kroku takie niepowtarzalności, które z jednej strony deprymują, a z drugiej nobilitują. To tworzy taką aurę i wprowadza jakiś specyficzny klimat. Tak naprawdę po zejściu ze sceny na Woodstocku, to ten koncert nie różnił się wiele od innych. Gramy w kółko to samo!

 

Fot. Kamil Leśniak

 

Teraz trochę z innej beczki... Nie widzimy Was w telewizji, trudno Was znaleźć w mediach. Nie macie zamiaru tego zmienić?

Ja mam wrażenie, że to media od nas uciekają. Byłoby kłamstwem powiedzieć, że to my tak robimy. Jest bardziej w drugą stronę... To media się za bardzo nami nie interesują, a ja nie widzę nic pożytecznego w byciu w telewizji np. śniadaniowej. To jest straszny format, że muzyka ma się w niej pokazywać. Z jednej strony to bardzo smutne, że polska telewizja jest nastawiona na szołmeńskie programy (m.in.) muzyczne. Nie ma tam kącika dla zespołu pokroju naszego, nie ma miejsca żeby siąść i opowiadać jak nagrać płytę, jak stworzyć kawałek. Tak naprawdę telewizję to gówno interesuje, jest nastawiona na zupełnie co innego... Telewizja jest generalnie straszna!

 

 

Tak samo w programach muzycznych, niestety nie zawsze ważne jest to jak ktoś śpiewa...

Dokładnie, chociaż z drugiej strony program muzyczny to czasami jedyna droga dla zespołu, który chce się jakoś pokazać i ja to doceniam. Chociaż... nie oglądam telewizji!

 

Komu z polskich artystów kibicujecie?

Nie mam animozji żeby komuś nie kibicować. Generalnie, dla mnie szacunek mają ludzie, którzy tworzą swoje rzeczy, w swoim własnym klimacie, w swojej intuicji. Nikt im niczego nie narzuca. Dla mnie to jest natura muzyki, a czy ona jest fajna czy nie: to jest kwestia indywidualna odbiorcy.  Jeżeli ktoś robi muzykę sam po swojemu, to jest wtedy zajebiste :)

 

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!